Na deskach teatru
Na deskach teatru
i dywanie ogrodu
Jest miejsce tylko dla mnie
przeznaczone.
W ramionach szaleństwa
i na niebie rozszalałym
Jest zapomniania melodia z moich wspomnień
utkana.
Pod czujnym okiem gwiazd
i policji sumienia
Są moje miłości, te w oku chwili
zniewolone.
Bo dlaczegóż by nie?
Stoje przecież w ogrodzie.
Przede mną publika gromko oklaskuje
Tango spojrzeń tylko trochę spóźnionych.
Stoje przecież i na skraju nocy.
Gwiazd złośliwe oblicza wpatrują się
W pędzące co tchu minuty tylko trochę
wystrzępione.
Dlaczegóż by nie?
W ciemnej przystani
i na tęczy wyblakłej
Cumuje rydwan słoneczny
A w nim kulą się przyszłe moje dni...
Koniec końców
Gdzie indziej miałyby być?
Komentarze (2)
Właśnie mój wzrok też przykuła ta metafora"policji
sumienia;''Twoje miłości w oku chwili
zniewolone-zastanawiające .Masz jakiś zakaz
kochania?,mam nadzieję ze nie.Pozdrawiam.
ciekawy wiersz metafora policja sumienia niezwykla
pozdrawiam :)