Na fali miłości
Usiadłem w kącie, bo czułem że skromnie,
moja osoba wypada w tym gronie
i wtedy ona zbliżyła się do mnie,
a serce płonie.
To przecież lato, więc był długi spacer,
w gwiazd towarzystwie, pod okiem
księżyca,
czułem jak z wolna głowę dla niej tracę,
by miłość witać.
Znów nieproszoną przygarnęło serce,
choć po minionej wiatr łez nie osuszył,
pewnie do szczęścia potrzeba coś więcej,
niesfornej duszy.
Miłość jest wielka, mimo tylu potknięć,
znów mi podsyła ratunkową tratwę,
nie pora jeszcze by płynąć samotnie,
we dwoje łatwiej.
Komentarze (61)
miłość leczy rany, dobrze, że mamy szansę kochać
niejeden raz.
pozdrawiam:)