na kacu o 6:20 rano, gdy...
no jak długo można karmić
miłość
tylko seksem
i winem
bez okrucha rozmowy
uśmiechu
co rano w wystygłej pościeli
między skrawkami snów nieprzebrzmiałych
w pierwszym błysku ulicznej latarni
w palcach skostniałych
w bólu głowy
szukam cię
i co rano
już schematycznie
wciąż z tym samym żalem
nie znajduję
... coraz częściej boli za bardzo coraz częściej już się tylko przygłądam....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.