na pieszo.
dni przesiąknięte czekaniem
na cud
zmartwychwstania po upadkach
z koni tak wielkich
leżę
niebo rozpościera skrzydła
niebieskie jak anioł
a nocą przychodzą do mnie
same gwiazdy
leżę
uparcie czekając na powrót
siły co mnie poniosła
a nie zatrzymała...gdy na sam dół
Wybaczam.
leżę
nieuchwytna jak jesienna nic pajęcza
babiego lata
które oznakiem złocistej jesieni
życia
leżę
i mnie nie podnoś
głupcze!
jakim prawem uważasz ze Twoje stąpanie
jest lepsze???
Kto ci naopowiadał o święcie chodzenia?
leżę
wkurzona na twoje łzy
w czas, gdy powoli zbieram
SWOJE
SIŁY
BYCIA tam, gdzie Ty
nigdy nie dotrzesz
na pieszo...
Komentarze (4)
Zakończenie zrobiło duże wrażenie. Pozdrawiam :)
być tam gdzie ty nie będziesz ...uciec od bycia razem
...
pozdrawiam:-)
aha bardziej mi jakoś pasuje, piechotą niż na pieszo:)
przeczytałam dwa razy, nie bardzo wiem jak odebrać, to
leżę i trochę jest niekonsekwencji w wierszu, chodzi
mi o znaki przestankowe i wielkie litery, ale może to
celowe:)
jeszcze, jeśli babie lato to raczej które:)