Na pożegnanie
Na pożegnanie zostawiam wam całego siebie
na papierze.
Wszystko, co zdołałem napisać zostaje z
wami.
Ja osobiście będę gdzieś daleko – po
drugiej stronie życia.
Ostatnimi dniami potrafię tylko
zawodzić.
Zawodzę was w tym momencie po raz
ostatni.
Wszyscy, którzy liczyli na mnie w tym
momencie mają prawo czuć się zawiedzeni.
Nie dałem rady, nie sprostałem wymaganiom,
poddałem się.
Nie szukajcie winnych, winny jestem ja
sam.
Wszystkim wybaczam – wszystkich
proszę o wybaczenie.
A najbardziej chyba Ciebie, wiecznie
bezimienna w moich wierszach.
Wybacz, że nagle pojawiłem się w Twoim
życiu i możliwe, że zostawiłem w nim swój
ślad.
Daruj, że pokochałem, że nie potrafiłem
zapanować nad niby własnym uczuciem.
Że nie zdołałem pomóc na tyle na ile bym
chciał.
Starałem się zawsze, raz wychodziło lepiej
raz gorzej.
Chyba na pożegnanie trzeba też
dziękować?
W takim wypadku Tobie też dziękuję
paradoksalnie za to samo.
Dziękuję, że pokochałem, że nie potrafiłem
zapanować nad niby własnym uczuciem.
Dziękuję, że mogłem przez chwilę być
potrzebny, i że znalazłem się w Twoim
życiu.
Dziękuję wszystkim, którzy jakoś nie
pozwalali mi podjąć tej decyzji
wcześniej.
Będzie wam brakowało jednej osoby z pośród
miliardów na świecie?
Mi będzie brakowało wszystkich was.
Dziękuję, przepraszam, proszę, żegnam.
Jakub Lewandowski Płock 7.11.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.