Na rozdrożu...
Szare niebo spowite chmurami
Bezgłośnie swe łzy roni
Wiatr także w tej chwili zamilkł
Skrył się ten wieczny hulaka
Po polach swawolnie nie goni
Słońce lico swe nieśmiało skryło
Zasłoną chmur je otoczywszy
Czas przez chwilę jakby stanął
Bieg swój odwieczny zatrzymawszy
A i skowronek śpiewak ten wesoły
Umilkł w trawach gdzieś się skrywszy
Świat cały w milczeniu zdaje się
Przyglądać mi w oczekiwaniu
Co zrobię teraz gdy powstałem
Jaką drogę obiorę
W którą stronę za losem podążę
Czy ku szczęściu raźno pomaszeruję
Czy może ku wiecznemu zatraceniu
Smętnym krokiem sie pogrążę
Nie lękajcie się proszę
Serce me znów mocno bije
Do życia zachęca
W głowie nadzieja zagościła
Tak więc głowę trzymając wysoko
Na skrzydłach marzeń i nadziei
Ku szczęściu podążam
Taką mam nadzieje…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.