na skrzydłach wiatru
Gdy widok zapiera dech,
rodzi się górski wiersz,
lecz jakże opisać szczyty,
co dumnie podnoszą głowy,
lodowiec bielą okryty,
cóż ja, okruch życia skromny.
Gwiazdy mrugają tęsknie
och, w śnieżnosrebrnej powłoce
dziwuję się im niepomiernie,
że zamiast na niebie śpią w dole.
Sunę w bezkresnej przestrzeni,
gdzie grań tylko z chmurą się splata
i wdzięczna jestem losowi,
dziś mogę zamienić się w ptaka.
Rozłożę skrzydła szeroko,
na wyobraźni popłynę,
deski zaniosą mnie wszędzie,
wnet się oddalę o milę.
Jak orzeł poczuję się wolna,
chociaż przez oka mgnienie,
gdy droga się zbliży do końca,
znów poszybuję do ciebie.
I razem wzniesiemy się w górę,
ponad obłoki i granie,
by w śmigu szybkim jak wicher,
powrócić do życia nad ranem.
Komentarze (19)
I romantyczny, i eteryczny taki lekki :)) Pozdrawiam
To nie pierwszy Twój wiersz jaki czytam, który wyraża
miłość do gór i narciarstwa. Bardzo ładny. Miłego
wieczoru.
Gdyby tak można było, zapewne każdy z nas chciałby
wznieść się choć na chwilę w górę, aż pod niebo.
Podoba mi się wiersz:)
Pozdrawiam.
na skrzydłach wiatru ulecieć wysoko, zapomnieć o
troskach na ziemi, za marzeniami rzucić się w pogoń i
nurzać się w białych obłokach...lubię ten klimat
rozmarzenia:)