Na straganie
wariacja na temat Brzechwy
Na straganie w dzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:
- Pan już miesiąc tutaj leży,
A wciąż zdrowy, a wciąż świeży,
Inny z trudem tydzień może...
Cóż pan robisz kalafiorze,
Że wyglądasz pan tak ślicznie?
- Bo ja jestem genetycznie
Ulepszony, ale dzieci,
Jak mnie zjedzą – będą świecić.
Lecz i pani kalarepko
Też wyglądasz zdrowo, krzepko,
Można się zakochać zaraz.
- Trzymać klasę wciąż się staram,
Choć nie więdnę, (mam nadzieję),
To od środka wciąż drewnieję.
- Że drewnieje pani – mniejsza,
Ale pani jest tutejsza,
Pośród warzyw wciąż bryluje...
A ja tu się obco czuję,
Wiszę sam przez całą wiosnę
- Odpowiedział chiński czosnek.
- Ja też tęsknię – rzekł pomidor -
Za Hiszpanią, za corridą,
Lecz poznałem tu fasolę,
Którą od pań innych wolę.
Gdy ją widzisz, to już czujesz,
Że z niej coś aż promieniuje,
Ona życie mi umila.
- Ja jestem spod Czarnobyla
U nas wszystkie płody ziemne
Takie miłe i promienne...
- A to feler!
- Westchnął seler.
Komentarze (31)
:) Świetnie opisana ulepszona żywność.