W NABULUS
Tym, z którymi byłem na tej opętańczej misji.... dawno, dawno temu....
W NABULUS
Gwarny bazar w Nabulus
przywitał nas
kwiatami
rozsypanymi we
wszystkich zaułkach
kwiaty...
parę godzin temu
ich pąki
otulone welonem rosy
odmierzały monotonnie czas
tyk tyk tyk tyk tyk
gdy już przestały zajmować się czasem
rozkwitły
gejzerami strumieniami
wlewały się w twarze
i korpusy
rzeźbiąc bruzdy
otwierając otchłanie
spać nie dały
świeżym dziś wdowom
jeszcze rano kłóciły się zawzięcie
o kuskus i daktyle
a teraz zbierają w koszyki
swoich synów
zdziwiona całym tym zamieszaniem
świeżo zarumieniona trawa
cała we łzach
tuli w swoich ramionach
maleńką
jarmułkę
obok łopoce kawałek
galabii
płacząc za właścicielem....
Komentarze (1)
Przeżycia masz niecodzienne. Wiersz też jest
nieprzeciętny. Pozdrawiam