Nad Ranem
Sen już zanurza się w ciele
Strach przed zamknięciem oczu
Koszmarny czarodziej w czarnej szacie
zbliża się
Niebo nie jest jeszcze niebieskie
Może będzie za parę chwil
W rzeczywistości spowija mnie ukryta chwila
Ciągle zastanawiam się czy dobrze zrobiłam
W marzeniach wiatru szukam słońca
Nad ranem świtu wciąż bez końca
Losu przestrzeni i dni bez końca
Chwili zwątpienia i wytchnienia
W nocach rozkoszy
Zamykam się
Latarnie tak dziwnie milczą
Światło tak dziwnie się nie odbija
Wciąż myślę czy tak czy nie
Że wszystko mam i nic
Patrze na ludzi z iskrą w oku
Każdy chce do szczęścia dojść
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.