nadzieja
sen blisko
srebrem niebo wyszyte opada delikatnie
jak powieki
serce już ucichło
ranek rosą pachnie
a wieczór daleki
pod pledem aksamitnym
noc tak zimna jak listopad
nade mną przyklęka
buki już umilkły
tylko cisza skrzeczy jak sroka
elegancka złodziejka
kiedy wróble
rozdzwonią jabłonie śpiące za oknem
wstanie dzień
a ja upadnę
i od smutku zmoknę
i zginę we mgle
kto zbudzi się rano
kto pobiegnie za mną
kto mgłę rozpędzi jak stado białych wron
on
Komentarze (8)
Brzmi optymistycznie. Pozdrawiam ważko-:)
Z przyjemnością czytam:)
Nadzieja to sprawa podstawowa :) Fajny wiersz,
pozdrawiam :)
dobra liryka, ciekawa forma - widać niezłe pióro.
chwilę nie było Cię na beju. pozdrawiam :)
Radosnych Świąt :):)
Piękna, obrazowa melancholia. Pozdrawiam cieplutko :)
Rozbudzająca wyobraźnię melancholia.
Pozdrawiam:)
Marek
Ładna melancholia
Pozdrawiam
"kiedy wróble
rozdzwonią jabłonie śpiące za oknem"- ładny wiesz,
ciekawe rymy