Nadzieja Anioła
Zasnęłam. Widziałam tylko od wewnątrz
powieki.
A potem jasność tak słodką
i Anioła, który był mi tak daleki.
Jednak zbliżył się do mnie z chwilą tak
krótką,
jak gdyby zniknął i w sercu mym nagle się
pojawił.
Narodził się na nowo, duszę rozwijając
i wzrokiem swoim anielskim mnie spławił,
ujął za dłonie i uniósł skrzydła
rozpościerając.
Dopiero wtedy ujrzałam jak Niebiański
wyglądał;
twarz miał niczym dziecka, delikatną i
rumianą,
mądrymi oczyma uważnie spoglądał
i szatę tak anielską, śnieżnobiałą.
Cały czas za dłonie mnie unosząc,
poznawał mnie, czytając stronice mej
duszy,
i o nic więcej nie prosząc,
zapytał głosem, który jasność zagłuszył:
"Powiedz mi istoto od boga zesłana,
jakiego dobra ty pragniesz,
ja bowiem, dobroć tobie darowana,
uczynię nadzieję, miłość...co zechcesz."
A głos Anioła, jakby ze mnie wydarty,
bo nic powiedzieć nie zdołałam,
lecz On patrzył na mnie wzrokiem
upartym,
a jasność przed oczami znów cudowną
miałam.
Rzekłam głosem, jakby nie moim, cichym
przeraźliwie:
"Pragnę miłości, braterstwa na Ziemi"
i co Anioł powie czekałam cierpliwie.
"Niech twa wiara i pokora nienawiść w
braterstwo zmieni."
Głos brzmiał coraz ciszej,
Anioł niebiański puścił me dłonie,
ciemność była coraz bliżej,
a On jakby tę ciemność chłonie...
i zniknął...pewnie uniósł się w chmury,
powieki od wewnątrz znów się ukazały
i tęskniąc za Aniołem uniosłam je do
góry.
Stałam się bogatsza o Nadzieję Anioła
i nie chcę jej stracić.
Braterstwem utrzymać ją zdołam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.