NADZIEJA UMARŁA MI W RĘKACH
Moja miłość rozsypała się jak domek z
kart
który układałam w rytm mego serca
karta za kartą precyzja uczuć
układanka szczęścia
Tak bardzo kochałam zapach jego włosów
lekki wiatr unosił je ponad błękit
na wyżyny wyobraźni
kochałam ponad wszystko
oddałam serce
oddałam dusze
pozostawiając uchyloną bramę
pomiędzy jawą a snem
Byłam jego spowiednikiem
białym puchem śniegu przysypującym domek z
kart
podtrzymującym wiarę i nadzieje
a sama potrzebowałam księdza.
Nadzieja umarła mi w rękach
pozostał smak popiołu w ustach
niekończący się żal
odzyskałam wolność
odnalazłam sama siebie.
Komentarze (8)
nie każda miłość zostawia wolność...
Jakże smutno, ale szczerze i z żalem... I ten tytuł,
robi wrażenie. Pozdrawiam.
Miłość jakaż ona skomplikowana, ile przeżyć w jej
imię:)
popiól zdmuchnie wiatr....zal umrze z czasem....tylko
gdzie my będziemy wtedy..
Tytuł robi wrażenie, a treść? jest kompatybilna z nim.
Dużo żalu, goryczy a na końcu jakby pogodzenie się z
losem. Jestem pod wrażeniem przekazu. Pozdrawiam
serdecznie.
Ktoś kogo kochałaś umarł "pozostał smak popiołu w
ustach" No i ten tytuł...?
Zgadzam się z suzzi, wolne przemyślenia zawsze się
dobrze czyta
świetny tytuł, zrobił na mnie wrażenie a potem
wiersz... zrobił nie mniejsze... :-)
Czytam Cię zawsze bo mam wrazenie że rozumiem o czym
piszesz, co chcesz przekazać...Przyznam też że nie
przepadam za wierszami bez rymów..zatem czytanie Twych
myśli w jakiś sposób kojarzy mi się z czymś bliskim.Co
do wiersza to ostatnia zwrotka mowi o odzyskaniu
wolności, odnalezieniu siebie, a zostający smak
popiołu w ustach nie jest przyjemny, zatem nadzieja za
tamtą miłością jest martwa...