Namiętność . . .
Zakochanym
Dwa ciała gorące w uścisku złączone
Płyną jak widmo po plaży
Jak drzewa konary dwie dłonie splecione
I oczy zamglone na twarzy
A fala z głębiny wynurza swą grzywę
Plątając się między stopami
Słoneczne promyki swą barwą krzykliwe
Zmieniają dzień w czarny aksamit
Miliony lampionów rozbłyska na niebie
Odbite pląsają po wodzie
A usta spragnione już dążą do siebie
Wpijają się wargi jak w głodzie
Namiętność od środka uderza i parzy
Aż ciała się w jedno spajają
Kropelka krwi spływa powoli po twarzy
Zasłony ciemności spadają
Gdy świt zbawczą ciemność pogonił
ochoczo
Rumieńce im twarze oblały
Bo mewy krzykliwe złośliwie chichoczą
To fale im znów wypaplały
Komentarze (1)
Napisałabym"
"Po twarzy powoli kropelka krwi spływa"
zamiast:
"kropelka krwi spływa powoli po twarzy"
Taka moja drobna sugestia, mam nadzieję, że się za to
nie pogniewasz, tak jakoś mnie naszło, można to
wówczas przeczytać jednym tchem jak całą resztę
zresztą:):):)
Pozdrawiam ciepło, bardzo podoba mi się twój wiersz,
lekkie, delikatne zabarwienie erotyczne