Nareszcie
Klęcząc na gołej skale
Napominam szybujące żurawie
Moje dłonie zwodzą malutkie drobinki
Lecz przychodzi ON
Owija mnie etolą bezbronności
Nareszcie czuję
Promienie szczęścia odbija poranna rosa
W chwilach zwątpienia... Klęcząc na kolorowym dywanie... Śpiewając o małym kotku... ...Nareszcie!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.