*Nastroje niemoje?*
Nie ważne, że utkniesz gdzieś między
strofami
Słów wyszeptanych przy pożegnaniu
Obedrę bez Ciebie karmazyn z obietnic
Niechętnie, potulnie, by przyznać Ci
rację
Bo ja osłabiona Twą siłą chcę tylko
zabawy
Chcesz tego?
To podejdź.
Gdy znowu za późno odkryjesz me oczy
Płonące wśród blasków rozkoszy
Zaborcza w mej duszy schrypnięta rozmowa
Ust, warg mych łaknących bezmierna
pożoga
Emocjami w źrenicach bezczelnie zamruczy
Zamilcz!
A ja chcę byś mi nadal mruczał
Falami nieboski uznasz swą boskość
Skulony ekstazą na rzęsach niewoli
Krzykiem zadźwięczę w Twych uszach
zgrzytliwie
Odejdź!
A ja chcę byś pozostał
Utopią źrenicy zabarwię chwilową
samotność
I zatrę mym słowem Twój stan zapalczywy
Zapłoniesz by zgasić Twe myśli płonące
I znów Twoje usta wędrowcze bez celu
Zagubią wątek na mapie cielesnej
To koniec?
Godziny jednak za szybko płyną.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.