Nasz dom
Kilka skorup - stłuczona porcelana;
stary kryształ w kredensie dębowym;
kroki jeszcze słychać na schodach.
Dom oddycha - w ścianach szepty,
rozmowy.
Werner pisał w ostatnim liście, żeby
zabrać
to najważniejsze: album ojca, cukiernicę
babki Helgi i owoce pigwy, koniecznie
nie zapomnieć bzów spod okna, marzeń -
zapakować w tobołek podróżny smugi
słońca,
wilgoć ziemi z tego miejsca i modlitwę
z dzieciństwa. Zawsze ważna, pierwsza.
Opowiada przytulając się do pieca
zwieńczonego owocami dębu, pełnią
ciepłych wspomnień, podszeptów.
Nie przerywam, gdy wzruszona
stopy zimne rozgrzewa, ramiona.
Siwą głowę pochyla, (aż czuję się
niezręcznie, aż słowa uciekają, giną),
kiedy szepcze: Nie moja wina. To nasz
dom.
Wiem, nie twoja wina.
Drżącą dłoń w swojej trzymam.
Komentarze (91)
Mirabella - "i" usunęłam, bo w rękopisie nie było, tu
mnie coś napadało:))
Co do tego wersu... czuję, ze cos nie gra, ale jest ta
treśc bardzo wazna, jeszcze pomyslę. Poprawek bedę
dokonywac wieczorem, po większej liczbie komentarzy.
Dzięki ZielonaDano:)
Magdo:) niezmiennie z sympatią ogromną usmiecham się
do Ciebie:)
Nie wiem czy przegadany.
Całość jest w klimacie dobrego, charyzmatycznego i
uduchowionego bajdurzenia. To wymaga konkretnej
objętości.
Podoba. :o)
No tak mamy tyle miejsca, ile mamy. Też mam problem
zwłaszcza przy 12,13 zgłoskowcu.Przecinek oczki
widziałyzbyt daleko - oj patrzałki podwójne czasem
klamią, zatem sory.
ciszo , dzien dobry , wiersz absolutnie godny
zatrzymania , drazni mnie tylko nieco to; ; nie twoja
wina, jej dlon moja trzyma
i nie chcemy..... itd, uwazam ze powinnas pozbyc sie
,i ,
milutkiego dnia - pa
Magdo:) przecinek jest Ok, a spacji nie mogę zrobić,
bo się przy wstawianiu nie mieści i wtedy ostatnie
słowo z wersu przelatuje na dół:(
Vick:) dziękuję za Twoją refleksję nad tym wierszem:)
bardzo interesująca refleksja na temat heimatu,
ojcowizny , korzeni, tego w ludziach nie da się
wyplenić, zostaje do końca życia - dlatego zawsze
odpowiadam;
Ich bin kein Pole, bin ich kein Deutscher,
Ich bin der ein Schlesier, geboren und sterben..
Małgorzata wiśniewska:) pracowałam nad tym wierszem
długo i treść chyba OK, może trchę przegadałam, ale
technicznie... nie jest to taka forma, jaką potrafię
sama ocenić, więc mam pewne wątpliwości.
Może ktoś z wiedzą ulituje się:) i wskaże ewentualne
potknięcia.
A- przytul przecinek do szeptów i spacja przed aż(5
wrs od dołu).Niuanse.
taqgut- dziękuję Ci bardzo, ale byłabym
wdzięczniejsza, gdybyś odniósł się do wiersza troszkę
konkretniej.
Nie będę się wymądrzać nad techniczna stroną wiersza,
bom cienka;-)Jeśli chodzi o tekst i nastrój
niezmiernie mi się podoba. Dom , to nie tylko ściany,
i to pokazałaś świetnie. Nasze ulubione drobiazgi,
zapachy, wspomnienia. A to"Zapakować w tobołek
podróżny smugi słońca,
wilgoć ziemi z tego miejsca i modlitwę
z dzieciństwa" - to prawdziwa perełka. Wzruszył mnie
ten tekst. Dla mnie całość świetna. Pozdrawiam:-)
Cicho mamy zbliżone nawet bardzo ...Tematy. Ja płynę w
Ukrainę. Pozdrawiam :):):) i jeszcze więcej.
Dziękuję Magdo, pozdrawiam również serdecznie.
Los niesie piękne, dobre, złe i
tragiczne.Dramatycznie, kiedy złe w ścianach
domu-naszych.Chce się spakować tobołek, wziąć
najdroższe i uciec, a czasem nie ma czasu na
tobołek.Zawsze-wcześniej czy później szukamy winy,
często w sobie, choć nie nasza.A tej tłuczonej
porcelany nigdy się nie da zapomnieć, bo jej odłamki
często gdzieś tam w sercu odzywają się starą raną. Do
mnie trafiłaś.Pozdrawiam.
Szkoda.
pomyśleć by trzeba trochę nad tym wierszem
- a to nie na moja głowę dzisiaj
miłego