Nasz dom
Kilka skorup - stłuczona porcelana;
stary kryształ w kredensie dębowym;
kroki jeszcze słychać na schodach.
Dom oddycha - w ścianach szepty,
rozmowy.
Werner pisał w ostatnim liście, żeby
zabrać
to najważniejsze: album ojca, cukiernicę
babki Helgi i owoce pigwy, koniecznie
nie zapomnieć bzów spod okna, marzeń -
zapakować w tobołek podróżny smugi
słońca,
wilgoć ziemi z tego miejsca i modlitwę
z dzieciństwa. Zawsze ważna, pierwsza.
Opowiada przytulając się do pieca
zwieńczonego owocami dębu, pełnią
ciepłych wspomnień, podszeptów.
Nie przerywam, gdy wzruszona
stopy zimne rozgrzewa, ramiona.
Siwą głowę pochyla, (aż czuję się
niezręcznie, aż słowa uciekają, giną),
kiedy szepcze: Nie moja wina. To nasz
dom.
Wiem, nie twoja wina.
Drżącą dłoń w swojej trzymam.
Komentarze (91)
Bardzo mi się podoba. Msz - każda strofa to obraz.
Ważny obraz.
Dzięki Broniu i Ewuniu:)
Przepiękny wiersz. Głęboka refleksja. Kocham takie
wiersze i lubię pisać na ten temat. Trzydzieści lat z
dala od kraju.
Wzruszył mnie Twój wiersz.Pozdrawiam.
Wiersz mi się podoba, wiesz że inaczej nie potrafię:)
:-)
Halina53, Janusze.k - dziękuję bardzo za komentarze i
czytanie.
Vick Thorze:) jestem pełna podziwu, że zechciałeś
poświęcić czas i pokazać swoje spojrzenie na mój
wiersz. Jestem bardzo wdzięczna. Popatrzę dokładnie,
poczytam kilka razy. Być może coś zaczerpnę:)
wersję Vick Thora lepiej się czyta
ale Twoja końcówka dosadniejsza
droga Halinko, ośmielę się en masse
poprawić na regolarny dziesięciozgłoskowiec ze
średniówką 5/5;
nasz dom
Ot, porcelana, kilka skorupek
i stary kryształ, kredens dębowy.
Jeszcze na schodach ech słychać kroki
dom wciąż oddycha - w szeptach,rozmowach.
Werner napisał w liście raz któryś,
by zabrać album ojca, babciną
cukiernicę i słój konfitury
koniecznie z pigwy, dobrej jak wino
Nie zapomnieć bzów spod okien, marzeń,
w tobół podróżny wziąć smugi słońca,
wilgoć ziemi miejsc z modlitwą razem
dziecinną, bowiem ważna do końca
Snuła opowieść do pieca tuląc
owoce dębu, wspomnienie wieńcząc
ogrzane ciepłem szeptów i bólem
Nie przerywałam, kiedy ona jęcząc
rozgrzewa zimne stopy, ramiona
i siwą głowę chyląc, przeprasza -
(jestem tym faktem dość poruszona)
„ Nie moja wina,chata jest nasza.”
Nie nasze winy w dłoniach trzymamy
nie chcemy przecież, aby ponownie
ktoś roztrzaskiwał w pył porcelany,
pod nasze domy podkładał głownie.
a może 1,4 w ścianach szepty...
....niosąc szepty, rozmowy....a reszta jak dla mnie
cudowna, bez zastrzeżeń...bez tłuczenia
porcelany...pozdrawiam serdecznie
DoroteK:) to nic, przecież wiadomo, że merytorycznie
nie każdy potrafi. Napisałam tak pod wierszem, bo nie
gra mi w pewnych miejscach, a moje umiejętności są
ograniczone, więc liczę, że może ktoś pomoże:)
Z kilku uwag już skorzystałam.
Każdy komentarz jest istotny. Dziękuję bardzo:)
smutno mi, bo nie mogę napisać nic merytorycznie, a
wyraźnie tego pragniesz; mogę napisać tylko
zwyczajnie, że ten wiersz porusza mnie do głębi, że
każda zwrotka jest warta przeczytania a jej
zwieńczenie - refleksji
Nie moja wina.Lecz czyjaś musi być ..a kiedy padnie
słowo przepraszam w tym domu ..łatwiej jest żyć .
Ładny i rytmiczny wiersz .
poprawiłam Ewo
oczywiście! że nic wspólnego.
dziękuję za komentarz
Klika, powinno być : kilka. Anise pisała.