Nasze późne popołudnie
Pokój, gdzie obrazy zdobią każdy skrawek
ściany
Reprodukcje, zdjęcia, ręczne malowidła
Podłogi nie widać, bo wszędzie mięciutkie
dywany
Magicznym okiem wabi czar starego radia
A z głośnika jego – skrzypiec nuta
rzewna
Płynie, to „Kaprys Wiedeński”
Kreislera
W kominku płonie blaskiem, skry sypiąc,
kloc drewna
Kot pieszczot żądny mruczy i grzbiet o nogi
ociera
Żony mej, co w fotelu nad haftem się
schyla.
Zegar kurantem znów śpiewa o czasie
płynącym
Przepiękny obrazek i przepiękna chwila
Ale z poobiedniej drzemki raptem mnie
wytrącił
Telefonu dzwonek i prawie wszystko stąd
uciekło
Choć z wieży stereo ta sama wciąż płynie
muzyka
Zniknęły dywany, kominek, kot i radio
retro
Kwarcowy zegarek uparcie, co sekundę
tyka
Lecz wciąż trwa chwila i obraz – tak
cudne
To nic że staroci drogich brak na naszych
ścianach
Miłe z Tobą, żono, nasze późne
popołudnie
Kiedy rośnie w piękno chustka haftowana
Piękniejsza niż Mona Lisa postać Twa w
fotelu
I cieplejsze od żaru kominka pytanie
„chcesz kawy?”
Pozwól chwil takich, Boże, doznać jeszcze
wielu
Niech los tak jak dotąd, będzie nam
łaskawy
Wiersz ten miał być na 25 Rocznicę naszego Ślubu Kościelnego czyli 24 maja 2005 roku, ale wena jak zwykle była kapryśna .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.