neighbours(chłód)
nie umiem już samodzielnie złapać
powietrza.
to żałosne, gdy człowiek zawisa pomiędzy
czasem i
metalicznym odgłosem dotykanej klamki.
przeszłość nie ma już większego znaczenia
to tylko lot sterowcem po zamkniętej
przestrzeni - stałem,
myśląc, co czai się w cieniu, za nocną
zmianą lampki.
zakładam spodnie i bezwarunkową możliwość
kapitulacji.
oskarżając o przynależność do zbrodniczych
organizacji,
przedmioty skupione w makiawelicznym
spisku.
nawet nie protestowałem. przed aneksją tego
obszaru -
medal, jego mac, z legią honorową za
zasługi.
na pamiątkę śmiertelnego zrzutu na glebę,
kurtka RAF-u. bez spadochronu.
i warownia dla ust, na stole gorące tarte
caprese.
jedyne co się uśmiecha, to dziewuszka na
jego ramieniu.
komediantka, przytułek dla upadłych słów.
męski do bólu sen, gdzie walka gmatwa
ucieczkę,
odpowiada na ruchy pajęczyny - pajęczy
zmysł łowcy.
wyszedłem. płakał. jak dziecko, węszące za
ręką matki.
Komentarze (3)
u ciebie jak zwykle ciekawie. pomysły skaczą jak
wiewiórki między drzewami ;) - pozdro
Jeszcze zbyt krótko Ciebie czytam, żebym mogła wniknąć
w treść za pierwszym razem. Wiem jednak, że to tylko
kwestia czasu i nie żal mi go.
Chłód największy wróg Wszystkie słoneczka nawet w
otwartym śmiesznym dziobie ptaka i nawet słów które są
naiwne dają optymizm a to wyjście z samotnej ucieczki
i czasem obsesji Wiersz refleksyjny dramatyczny w
wypowiedzi Czytelny Dobry