z dzieł entropii lub piwniczne...
diamentowa tiara. gdy przedstawili mnie
carowi.
rozpoznanie ternu na oślep, dotykam
lodowych ścian.
bałam się, jak nigdy w zyciu.
myślałam o baby, o tym jak Pierre gładził
go po włosach.
jak czule kazał wymawiać samogłoski w
niemieckim.
de zesde zintaug. tuż pod powierzchnią
skóry,
czai się chorobliwie ludzki obieg wokół
własnej ośi.
system przyciągania krwinek -
niezaprzeczalnie
powodujący ruch najsilniejszego z mięśni. a
jednak,
tak odporny na bodźce z zewnątrz, ukryte w
strachu.
w modle, co klepał rasputin, jak po
ramieniu,
na pamięć, nauczyłam się zaklęć brodatej
magii.
egipska bawełna. ten właśnie dotyk zbawia
opętanych.
a to tylko młoda baest wpatruje się w
szybę, szukając siostry.
bliźniaczki, oderwanej kawałkiem szaleństwa
od Rodziny.
słychać kroki odbite o kamienne schody i
symbol ukryty w spadającym przypadkiem
kluczu.
idzie jurowski, z towarzyszami.
muszka dla Mikołaja. na niej wzrok
rewolucjonisty.
przed balem, dał mi niezwykły prezent na
wielkanoc.
od Fabergé. front, aurora i zimowy. zapadam
w sen,
od pierwszego do ostatniego wystrzału.
zginęłam ostatnia - ja Aleksandra - z
zawodu caryca.
Komentarze (2)
Ostatnia caryca Aleksandra, może i zginęła jako
ostatnia z zamordowanych, bo kule się odbijały od
ukrytej biżuterii, a przed śmiercią posiedziała
dostojnie na jednym z krzeseł.Ciekawy tekst, a mord
jak każdy odrzuca.
utwory "do wracania", pozdrawiam