Niby nic
Dla Mojrzesza, człowieka, który rozstąpił moje wątpliwości na temat wielu spraw.
Niby nic nas do siebie nie ciągnie.
Niby Ty masz swoje „kochanie,
A ja niby swoje „słońce”.
Niby spotykamy się, aby pogadać.
I niby ten pocałunek w policzek
Skradziony w panicznym pośpiechu,
Tak, żeby żadne oczy nie widziały
Też niby cholera nic nie znaczy.
I niby czegoś podejrzanego,
Czegoś pięknego, pociągającego
I niestety groźnego
Miedzy nami niby nie ma.
A jednak my oboje wiemy,
Że w tej naszej niby przyjaźni
Coś cholera jest nie tak.
Bo wargi drżą na samą myśl,
Na pięć minut przed spotkaniem
Ręce popadają w drgawki.
A serce jakby wrzucone do jeziora
Uczuć i niezdecydowania.
I czy to także niby nic nie znaczy?
Ale niby wszystko jest takie zwykłe
I przesiąknięte normalną przyjaźnią.
A może nawet tej przyjaźni tutaj nie ma?
W naszej znajomości
Niby nie ma niczego.
Nie ma niczego oprócz niepewności,
Oprócz tego,
Że nie wiemy co się z nami dzieje,
Że nie wiemy czy to jest już niby coś
Czy jeszcze zwykłe nic.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.