Nic już nie mam
Stoję bez emocji
Pochłonięta w swej nicości
Coś mnie zżera
od środka
Nie mogę zrobić nic
Zawsze ta bezsilność
Tak bardzo boli
Mrugam wciąż rzęsami
Próbując ukryć łzy
Które chcą
Zamienić się w
wodospad rozpaczy
wylewając krzyki
które przez gardło
nie chcą przejść
Mam dość
tych zakłamanych istot
wokół mnie...
oczy moje
jakby nieruchome
Wpatrują się w pustą przestrzeń
Widzą tylko czarną dziurę
Mego istnienia
Nie mam szansy
nie mam wyboru
Nic już nie mam
Moja dusza pozszywna
już tyle razy
drżącymi rękoma
Co raz słabsza jest
Bo ręce całe w bliznach
już sił nie mają
zatrzymać jej
przy fizyczności
zaczyna wirować świat
Przez ciało przechodzi
nieopisany ból
przeszywa mnie
wydaje z siebie
głuche jęki
Upadam....
Jak niewolnica do stóp
Podnoszę wzrok
nic niewyrażający
w górę
i co widzę?
Znów ten cholerny
pogrążony w podłości
świat
z glebą
skażoną niewinną krwią
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.