Nie byłam sama.
Opowiem Ci moją historię,
rzecz nie byle jaka.
Bo już od chwili poczęcia,
miałam swojego chłopaka.
Mieszkaliśmy razem
i dobrze nam było.
Ale przyszła chwila,
że coś się zmieniło.
Co się zmieniło,
myśleliśmy dzień cały.
Aż nagle poczuliśmy,
nasz domek stał się mały.
Chciałam szybko wyjść z domku,
lecz On krzyknął "dziewuszko".
Ja idę pierwszy"
i złapał mnie za uszko.
I poszedł pierwszy
przecierać szlak.
A ja wystraszona,
cichutko szeptałam tak.
Szerokiej drogi,
mój chłopaczku mały.
Niech Cię Bogi prowadzą,
przed Tobą świat cały.
A Ty, w tej wędrówce
po wielkiej krainie.
Nie zapomnij o mnie,
o pierwszej dziewczynie.
A kiedy wyszedł z domku
zawołał:"dziewuszko,
chodź do mnie, nie chcę być sam"
i wyciągnął mnie za uszko.
Moja droga na ten świat,
dwadzieścia minut trwała.
Urodziłam się szczęśliwie.
Odstające uszko, to pamiątka,
która mi pozostała.
Morał historii jest taki.
Na świat przyszły bliźniaki.
Komentarze (6)
Morał piękny, gratuluje i niech już tata po świecie
nie wędruje.
Pozdrawiam serdecznie
dobry morał,ciekawie przedstawiona akcja
pozdrawiam
super wiersz -historyjka nie byle jaka -fajnie chyba
mieć brata bliźniaka -pozdrawiam
i bez morału wpadłam na to , że to bliźniaki, fajnie
mieć brata bliźniaka ...:)
Z początku myślałam,że będzie to jakaś historia
miłosna a tu niespodzianka;)
Bardzo przyjemny wiersz;)
+
Na początku miałam mieszane uczucia czytając ten
wiersz jednak koniec bardzo mnie zaskoczył :D duży
plus. pozytywnie