Nie dotykaj...
Prosiłem żony, nie dotykaj,
wyrośnie z tego duży drań.
A muszę przyznać tutaj szczerze,
to przykry widok jest dla pań.
Lecz się myliłem jakże wielce,
przyjemność ciągle przyrastała.
Bo żona mimo mych zapewnień,
wciąż tą część ciała dotykała.
No i się stało, jak mówiłem,
jak ostrzegałem przed finałem.
Urosło wielkie, też urodne,
to , co z początku było małe.
Sprawiło radość mojej żonie,
mi też przynioslo moc korzyści.
Marzenia można przez dotknięcie,
w czyn rzeczywisty czasem ziścić.
Komentarze (3)
Jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki:)
;-) fajnie i zgrabnie napisane (wydotykane) ;-)
Marzenia się spełniają:))