NIE MA LEKARSTWA NA TOKSYCZNĄ...
Jestem cudzym spowiednikiem
a sama potrzebuję księdza
Samotność jak kolorowy latawiec
unosi się w powietrzu
Nie ma lekarstwa na toksyczną miłość
tabletki szczęścia na wieki
pokusa jak narkotyk uzaleznia
rajskie jabłuszko rozkoszy
Zbieram ludzkie krzywdy w kosz
zapomnienia
dziurawą miłość, ceruje nicią smutku
zdrade kołysze do snu
czytając jej bajkę o miłości.
Mam zakaz komentowania
autor
Anna-Przeworsk
Dodano: 2008-04-19 11:06:17
Ten wiersz przeczytano 460 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
"Jestem cudzym spowiednikiem a sama potrzebuję
księdza" może wśród przyjaciół, którym jesteś
spowiednikiem znajdziesz też swojego powiernika...a co
do wiersza jest świetny i zmusza człowieka do
refleksji
"Jestem cudzym spowiednikiem"- to dobrze, że
przyjaciele mogą wypłakać się na Twoim ramienu.
Każdemu jest potrzebne "wyspowiadanie się", pozbycie
się ciężaru z serca. Jeśli jeszcze potrafisz mądrze
doradzić- to nic tylko chylę czoła!
ale jakiś sposób w wierszu się znalazł - kosz
zapomnienia - cudzy spowiednik- i jeszcze kołysanie
zdrady - by póki co spała... bardzo ładny i
zastanawiajacy wiersz - a refleksji nigdy dość.
Tak... Nie ma lekarstwa na toksyczną miłość... Dobre
porównanie, ona jest jak rajskie jabłuszko rozkoszy,
które choć cierpkie... uzależnia. No, ale możemy
poczytać jej bajki o Milości.