Nie odchodź
Poszarzał gwałtownie na twarzy
Martwym wzrokiem zapatrzył się w ścianę
Wyszedł. Zamknął drzwi.
- Boże! Co ja zrobiłam?
- Czemu powiedziałam te straszne słowa?
W popłochu szalonym, śmiertelnym
Bez płaszcza, w kapciach, bez szala
Wybiegłam za nim do bramy
- Stój! Krzyknęłam zdyszana
- Zostań! Wszystko to kłamstwo!
- Umrę jak nie wrócisz
On powoli z cynicznym uśmiechem
Spojrzał mi w oczy
- Nie stój na deszczu bo zmokniesz
...nawet nie zauważyłam że pada...
Komentarze (11)
Nigdy nie wiadomo czy mówię to co myślę czy myślę że
mówią to co chcę powiedzieć. A życie i tak dalej
płynie nie oglądając się do tyłu.
Ciekawa scena, podoba się, jej przekaz.
Pozdrawiam.:)
Wiersz ładny ...podoba mi się...pozdrawiam.
Bardzo ladny wiersz...:)
W złości wypowiedziane słowa potrafią zranić, lepiej
je ważyć...żeby później nie moknąć na
deszczu...pozdrawiam z podobaniem :))
Obrazowo ujęty dramatyzm.
Wiersz skłania czytelnika do zastanowienia się nad
dalszym ciągiem wydarzeń.
Pozdrawiam.
Marek
Może ten cyniczny uśmiech miał kryć inne uczucie,
spowodowane odrzuceniem. Słowa, które padły z obu
stron miały swoja wagę. Zabolały i pewnie zraniły jak
rzucony kamień.
Pozdrawiam ciepło:)
Myślę, że zawsze trzeba dążyć do wyjaśnienia
niedomówień. Pozdrawiam milutko:)
Dosyć ciężki klimat. Jestem ogólnie tego samego zdania
co Anna. Pozdrawiam serdecznie :)
Ładny wiersz
Jurek
ten cyniczny uśmiech - niepowinna go zatrzymywać.