Nie prześpijcie zimy byle gdzie
Bielszy uśmiech
to tylko w grudniowy pocałunek
nie typuję miejsc
na każdej oszronionej ulicy
możemy ułożyć ranking codziennych
absurdów
w każdej bramie ogrzać dotykiem
piekielnego ciepła
wracamy do samotności jak do domu
w buncie dwulatka krzyczymy cierpkie
Nie
zimą nie dokuczają już komary
jedynie koszmar nieodśnieżonych dróg
w tajemniczym ogrodzie pozostały
tylko dziewice
wyrzuconym z raju
łyk grzechu z zerwanego jabłka
w hipnotyzującej promocji
ich ciała będą leciutko powiewać na
wietrze
skalane człowieczą próżnością
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.