Nie rozumiem...
Wyglądam przez okno...
Tyle ludzi...
Każdy inny, ale jakże bardzo podobny do
drugiego człowieka...
Zakochana para... szczęśliwa...
I zazdrośnie patrząca na nich
dziewczyna...
Brzydka, uboga...
I ta kobieta wysiadująca całymi dniami pod
drzwiami najdroższego sklepu...
Kurczowo trzyma płaszcz...
Jedyny jaki ma, jej najlepszy, a zarazem
najgorszy...
Wiatr i chłód...
I ten wzrok, nie kalectwo, nie pozwala
przejść obojętnie obok, więc dlaczego..?
Dlaczego..?
Przecież to nie jej wina!
A ludzie nic...
Ciągle przechodzą obok...
I nic nie robią...
Zupełnie nic...
Ona potrzebuje pomocy, wyciągniętej
ręki...
Życie jest okropne, bolesne...
Dlaczego niektórzy mają wszystko, a
niektórzy nie mają nic..? I dlaczego nikt
mi tego nie potrafi wytłumaczyć..?
I właśnie to najbardziej boli...
...memoris...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.