Niebezpieczne ścieżki
Blaskiem nadziei popłynąć trzeba
Zwierzchność opływa rzeki żywota
Posąg poranka stoi do nieba
Jesień przytłacza ponura słota
Pakty nie wniosą wiosennej woni
Takoż przyblakłe księgą obłudy
Czystość wszak wodą zewnętrznej toni
Odsłona prawdy to wielkie trudy
Bojaźń dolega jak ból choroby
Kręte te ścieżki jako i węże
Marne odjazdy bo ciągną żłoby
Potęgą czystość takoż orężem
Błędy nieznane nowej odsłony
Mącą i tłumią miarowy zwrot
Jakiś rozwodnik szukając żony
Wbija rodzinie ten nędzny grot
Obelga marność szarzyzna życia
Odkształca miecze jak twardy kamień
Blizny i rany żłobią poszycia
Tylko niezłomna jest ludzka pamięć
Komentarze (3)
Bojaźń dolega jak ból choroby - ano tak, ta prawdziwa,
głęboka, związana z ciężkimi doświadczeniami.
Tytuł zasadny przy takiej treści, życiowe prawdy
wszelako mieści i taką drogą ktokolwiek pójdzie, na
sucho nigdy jemu nie ujdzie. (Moim zdaniem literówka
w 2 wersie w wyrazie "odpływa", raczej "opływa rzeki
żywota"
Taki to wiersz, napisany jakby w stylu minionej epoki.
Mnie się podoba, dziękuje!+!!!