A w niebie to bez szału
Byłem dziś w Niebie, gdy szeptem mówili,
iż ludzie talenty swe roztrwonili.
Bielmo na oczach, powieki z ołowiu
kurtyną chciwości przykryły cel duszy.
Nie było narady, ni śpiewów anielskich,
nie było też błagań, szlochania o
litość,
Pałac Niebieski zapadał się w ciszy
czekając na wyrok i nowy początek.
Plan Wielki to wszystko ponoć zakładał,
nie znajdziesz miłości cierpienia nie
znając.
By szczytów docenić piękno niezwykłe
pogardy istnienia najpierwiej doznając.
I gnuśność, zepsucie, pogarda dla życia,
toć wszystko wpisane w meandry twej
drogi,
Bo pierwej przewrócić się trzeba,
by z kolan niezłomnie wstać na równe
nogi.
Toć nasza natura już taka z zapisu,
Iż mając coś blisko nie widzisz całości
Że musisz coś stracić i zyskać ponownie,
by piękno zobaczyć w całej okazałości.
Docenić wszak można to co na skutek
trudu własnego zdobyło się w chwale,
Dlatego też dusza raz dana na zawsze
Częstokroć nie radość przynosi lecz
smutek.
Zobaczmy więc światło w każdej istocie,
do lustra wejdźmy by z nim porozmawiać.
Odbicie nam zawsze prawdę opowie,
nie warto zatem przed sobą udawać.
Ja jestem bez winy, ja będę bez kary,
to inni, to inni od czci i od wiary,
to reszta zanosi się czernią i złością,
to nie ma wspólnego nic z mą
doskonałością.
Pokora dwa kroki podąża za klęską,
Nie zdąży za cugle powozu zatrzymać,
Żyj dalej w nicości, trwaj w ciemniej
otchłani,
Lecz chociaż przestań wciąż innych
przeklinać!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.