Niebo
Leżąca tak sztywno
Zapomniana dawno
W skrzyni pełnej zmór
Setki cierpień komór
Przemierzała pewno.
Przybył nocą anioł
Jak ofiarny kozioł
Położył się obok
Czekając na wyrok
I diabelski kocioł.
Obiecywał radość
Boga wielką hojność
Szczęście bez umiaru
Nie drzwi do koszmaru
I pozorną miłość.
Tych modlitw za życie
Tylu grzechów zmycie
Zadośćuczynienie
Kłamstwa nie tajenie
Za do nieba wzbicie.
Lecz my oszukani
Za wiarę nabrani
Rolę w sztuce Pana
Graliśmy bałwana
Razem zaślepieni.
To nie anioł winny
To Zbawiciel cenny
Widzi z góry kukły
Które wierzyć zwykły
Że Król dobroczynny.
Życie oddajemy
Biblię czytujemy
Przestrzegamy kazań
Słuchamy pouczeń
Więc dowodu chcemy,
Że istniejesz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.