niech odpowie
ona żyła tak jak jej kazano
bez zmartwień i skruchy
na przełomie jesieni i zimy
nie miała złudzeń
była wolna
tam na ulicy pieszczot
była boginią
była władcą
nie miała sobie równych
jednym skinieniem ramienia
wzywała nas niewolników
do okazania miłości
jednym skinieniem...
odpłyńmy razem
to nasza szansa na miłość
nasza szansa na wieczność
nie bądź taka
odpłyń ze mną po kres zmartwień
coraz niżej i niżej
tam gdzie sekrety przybieraja postać
samotnej wędrówki
gdzie konie bez rozkazu galopują bez
końca
...
tak ogromna jest moja nadzieja
tak bezgraniczna
pokaż mi miejsce na twojej mapie
gdzie można się dobrze zabawić
gdzie można zapomnieć
gdzie księżyc kiwa nam na dobranoc
tam gdzie zgubiłen siebie
...
zapomnij o przemijaniu
...
droga którą wiedziesz mnie za nogę jest
dziwna
tak jak twoja opowieść
o nieznanym podróżniku
o jego zwycięstwach i przegranych
o jego historii
daj szanse swojemu ja
daj szanse swojemu dlaczego?
nie wszystko musi być jasne i znane
dlaczego nie trzymasz losu za tak dlugi
język
dlaczego go nie zgładzisz
?
jak pies gryziesz swoją kość
suchą i drętwą
tak dobrze znaną
rozpleć w końcu włosy
i daj się zapomnieć
daj sie wymazać z myśli obcych
tak dziwnych
gdy jesteś u bram swojej świadomości z
pytaniem: "czy warto"
wszystko wydaje się milczeć
nawet sumienie
jesteś dla niego obca
bo cała rozkwitasz
bo potrafisz śnić i marzyć
bo nie skłamiesz
gdy ktoś zapyta
jak się nazywasz
...
czy było warto?
czy warto?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.