Niema rozmowa
Klękam przed Tobą, choć serce me krzyczy
Buntu domaga się duszy mej głębina
Strach niczym otchłań, wciąż
nieokiełzana
Jak to powiedzieć?
I o co zapytać?
I choć cała w żalu, gniew mnie
poniewiera
Rozchyliwszy usta, tylko łza przemawia
Dłoń w pieść zaciśnięta na ziemię upadła
Tak spojrzałeś na mnie ojcowsko i czule
Uleciały w niebo wszystkie łzy i bóle
Twa dłoń nieskalana gładzi moją głowę
A ja wstaję wstydu rumieńcem oblana
Bom w Ciebie wątpiła w mego Ojca, Pana!
autor
Megi*
Dodano: 2006-09-06 20:08:57
Ten wiersz przeczytano 419 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.