Nieobecni
Przestaję pytać: Czyja wina?
Komu potrzebni wiecznie młodzi?
Nie chcę się wściekać i przeklinać,
sensu w bezsensie znów dochodzić.
Dał, wziął - bezwględna sprawiedliwość.
Gdyby to było takie proste,
lecz tu nierówno, a tam krzywo,
młody już odszedł, stary został.
Czy złość i smutek wreszcie zbledną,
gdy wątpliwościom powiem - koniec?
Może mi będzie wszystko jedno,
że chwytam pustkę w drżące dłonie?
Nie wiem, kto o tym zdecydował.
Pokora? Jeszcze nie potrafię.
Snują się myśli, plączą słowa,
a oni patrzą - z fotografii.
Komentarze (32)
Wszyscy powinni doczekać starości, jednak wielu nie
jest to dane.
Dobrze oddałaś odczucia wielu czytelników. Ja także
nie mogę się pogodzić, gdy odchodzą ludzie młodzi, a
zwłaszcza dzieci. Trudno o pokorę w takim momencie.
Miłego dnia.