Niepewna pewność...
Dedykuję rodzicom...
siedząc w wannie
układam z wody
dni które jeszcze przede mną…
jak rozbitek na morzu
odbijam się od wanny ścian
Są twarde zimne martwe
echo wodnych fal
zamarło w bezruchu
wydając gorzki smak ciszy…
gdy woda wyschnie
co będzie?
nicość?.. pustka? … otchłań?
a może
śmierć padnie na kolana?
poczucie egzaltacji zamienia
wodę w gejzer
fale robią się większe
piętrzą się do sufitu
czekam aż spadną
nagle ktoś wyciągnął korek
mały czarny korek…
Dziękuję za wszystko...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.