Niepewność
Przychodzi do mnie, kiedy zechce
i niszczy spokój mój pozorny.
Budzi mnie w nocy lub w dzień zaskoczy,
choć nie wiem, jak bym był przezorny.
Sprawia, że dosyć mam wszystkiego.
Podcina skrzydła wznoszące w górę.
Zaciera znaki, myli kierunek.
Na jasne słońce zaciąga chmurę.
Krzywe zwierciadło mej egzystencji
piętnuje wady, wytyka błędy.
Przyćmiewa sukces, gardzi zwycięstwem.
Zachwala tylko zniżkowe trendy.
Katalizator mego sumienia.
Królewski błazen bez postaci.
Wygrywa zawsze, gdy ja przegrywam...
...Ale gdy zyskam, on wtedy traci.
Boli go każdy uśmiech losu.
Wycisza każdy krzyk radości.
Miłe wspomnienie wznieca płomienie,
które spalają czas bezradności.
Znowu nadchodzi okres szczęśliwy.
Garniec ze złotem na końcu tęczy.
Hossa , nadzieja, pierwszy dzień wiosny.
Dopóki „to” mnie znów nie
zadręczy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.