Niepewność
w strukturze liści jesiennych
jest niepokój
ulatuje wiara w ich zieloność
gdy chłostane przez wiatr
giną swobodnie pod ludzkimi stopami
myśli
zebrane w dłoniach
płyną w liniach papilarnych
ich rwący potok rozdziela mnie
na wiele strumieni
niepewnie patrzę w dal
nie wiem gdzie poprowadzi prąd rzeki
na razie jestem ziarenkiem
świeżej
niedeptanej jeszcze trawy...
lecz nikt mi nie zagwarantuje
że nie zwiędnę
gdy zostanę źle posiana
na brzegu złych wód
gdzie topić się będą zbyt zielone liście
Komentarze (6)
Nikt nie da gwarancji na życie, podoba mi się Twój
wiersz...pozdrawiam:)
podoba mi się, bardzo; pozdrawiam
To prawda... a metafory super! Ukłony :))
Miejsce w którym zostajemy "posiani", ma wielki wpływ
na całe nasze życie. Miłego dnia.
Mrocznie z dozą melancholii...
ciekawy wiersz pozdrawiam