(nie)pogoda na miłość
niezależnie od pory roku
ciśnienia atmosferycznego
wskaźnika opadów
siły wiatru
nieważne w czyim śpię łóżku
z kim usta spragnione łączymy
kogo rąk dotykamy
rozwiedzionymi opuszkami
palców
szukamy się nawzajem
na poniszczonych od śniegu ulicach
nieznośnie lekki krok
ciągle szuka mnie Twój wzrok
sen pełen iluzji
krzyczeć chcę jest mi tak źle
koszmar
pamiętam tylko to jedno imię
budzę się oblana potem
to nie ma sensu zaczynam nowy dzień
z Tobą zaglądającym przez firanki
nie pogoda na miłość
gdy drwi życzliwa nienawiść
ale my wciąż tropimy swoje ślady
w kawiarni perfum zapach znajomy
pamiętasz?
mrużymy zmęczone oczy
czy te usta
odciśnięte na szklance
to nie pamiątka po naszym wspólnym
oddechu
i niech szydzą
niech krzyczą
niech pada deszcz
my będziemy tam gdzie zawsze
blisko siebie
tęsknie oblizując spuchnięte wargi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.