Niepokój
otwieram oczy
biegnę do drzwi
przepełniona nadzieją
z sercem na dłoni
czekałam tak długo
znienacka łapie mnie
za włosy
pociąga ku sobie
nie wyrywam się
pozwalam pochłonąć
rano spotykam ciebie
zauważasz go
dostrzegasz też smutek
pragniesz porozmawiać
nie mogę wydusić słowa
dalej się od ciebie oddalam
Komentarze (2)
Trochę mnie aż przeraził ten wiersz... i to oddalenie.
Pozdrawiam.
świetny wiersz! jakoś zbyt dla mnie bliski...
pozdrawiam serdecznie