Niepokornych gruzów stos.
Dla tych wszystkich których nienawidzę.
Za ciemną bramą, w pustym domu,
Odkąd pamiętam...
Za białymi drzwiami,
Natrętne myśli gromadzą się w pokoju
o ciemnych ścianach z bladymi
zaciekami...
I nikt nie zwraca na nie uwagi...
Gdy gniją i krzyczą ogarnięte
wspomnieniami.
I wszyscy uciekają od nich jak
najdalej...
Gdy płaczą i zabijają
swoim ponurym, przesyconym żalem.
Ach! Przechodniu nieświadomy!
Gdybyś wiedział czym mój umysł jest
strudzony...
Gdybyś mógł zrozumieć wrażliwość swojego
serca...
Nie gardziłbyś losem swym jak zwierzęciem
nikczemnym...
Obdartym ze wszystkich cnót,
Które kłębią się cicho u twych stóp.
Ale...
Tylko począł marzyć...
Marzyć tętniącymi górami...
Marzyć! Falującymi morzami,
marzyć o smaku słodkiego szczęścia,
jakim jest wolność i miłosna udręka...
Jakim jest siła lotnej namiętności,
która przesyca swym szaleństwem wszystkie
kości.
Ale nie.. Przechodniu prze najmilszy...
Ty wolisz fruwać między dymem
nieistnienia,
a chmurami wiecznego po wątpienia.
Jaką jest karta rzeczywistości.
Carry me over. Now.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.