Nieprzystojne umizgi
Gdy noc się rozciąga jak guma
budzisz mnie nosem wilgotnym
jeszcze futro trochę rozchełstane
ale w oczach widać już psoty
niechętnie otwieram oczy bezwolnie
przeciągając swój grzbiet na wznak
czeszę futro bosą jeszcze stopą
ty już melodię swoją cicho grasz
cisza rozkwita jej brzmieniem
drzemiący jeszcze mózg mówi tak
przez szpary okiennic noc ucieka
teraz się prężysz niczym dygnitarz
zbudziłeś dzień słońce już wstało
uśmiech pcha mi się na usta
ostatni sen ogonem omiatasz
twoim pieszczotom jestem posłuszna
przemawiam do ciebie wyciągniętą dłonią
wymieniamy się wzajem pieszczotą
kotu przystoją nieprzystojne umizgi
takie chwile rano przyjemnie się plotą.
Komentarze (5)
Fajny wiersz :)
Pozdrawiam serdecznie
Ola-Dziękuję :-)))
Och, tak. Z rana najprzyjemniej:). pozdrawiam
Zefir-Dzięki :-)))
ładny rozmarzony wiersz pozdrawiam