Niesłyszenie
Świt rozpala usta
jak ty, pożąda wieczoru
z letnim deszczem w tle
i sukienką na specjalne okazje,
wymyśliłem dla ciebie dzień,
który nigdy się nie kończy,
na barykadzie walka trwa
a wokół pachnąca armia
tulipany, róże, konwalie,
padają jak ofiary twoich słów
gdzieś u podnóża wymyślonych wzgórz,
już zakładam z nimi w tajemnicy
podziemne państwo, ruch oporu,
leżę na łóżku niczym martwy pies
wśród porozrzucanych szmat,
nie mogę schować się gdzieś
gdzie nie słychać głupich mantr
kocham cię, kocham cię, kocham cię.
Komentarze (5)
Oryginalne spojrzenie na miłość.Podoba mi
się.Pozdrawiam:)
Bardzo refleksyjnie wyrażasz miłość. Zdaje sobie
sprawę, że każdy z nas odbiera ją inaczej. Wszyscy
jednak zgadzamy się z tym, że bez miłości życie jest
puste. Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)
poprawione,dziękuję :)
Niezłe. Wiersz ma w sobie coś, że się czyta do końca z
zaciekawieniem. ( w jednym miejscu - 2 wers przecinek
prosi o spację)
:) Dobreee!