Nieświątecznie
pomiędzy strojnymi bombkami
pałęta się czarne licho
co jakiś czas słychać szyderczy śmiech
(groteska? zdziwiłbyś się, jak bardzo -
nie)
mówi cicho: szykuj się, chcę wypić toast,
zatriumfować. drwi sobie ze mnie, pajac,
puszcza oczko
widzę wyraźnie woskową postać.
zżółkł, znienawidzony potworek
wyciąga ręce, by zarazić zimnem.
nic z tego. rozpalam w kominku
nasiąkam wydobywającym się ciepłem
ogrzewam dłonie, stopy.
wedle tradycji wigilijny talerzyk
zawsze musi być biały, jak opłatek
głupie zabobony - mówię w duchu
zatrzymaj się na chwilę,
stworzyłaś półpancerzyk. tkwisz w nim,
dusisz się. smutek każdego roku powraca i
odchodzi, a ty widzisz fantomy
gaśnie pierwsza gwiazdka
i kolejne
promienie spływają po szylkretowej skorupie
po korekcie
Komentarze (19)
Eluś miło mi :)
Pieknie Ewo.
I głęboko smutkiem i pancerzykiem, pod którym nie
widać.....
Bardzo WIERSZ.
Dzięki Karolu
Ewo zawsze czytam Twoje wiersz z wielką przyjemnością
moje klimaty
serdeczności
Dziękuję dziewczynki
To też życie i trzeba je trzymać za rogi, dopóki się
daje.
jesteśmy otoczeni pancerzami, koniecznie żeby były
białe, niewinne, czyste, dla niepoznaki... niestety
okazują się kruche jak skorupka jajka i pękają pod
byle pozorem
dzięki dziewczynki :) odpozdrawiam
Lubię takie wiersze, nad którymi dumam ...
Pozdrawiam Ewo :)
Każdym wierszem dajesz do myślenia
Pozdrawiam serdecznie :)
...tak jest lepiej; dziękuję jeszcze tu wrócę:))
Święta powinny być ciepłe. Czy ogień w kominku
wystarczy...?
Ciekawie.
Pozdrawiam Ewo:*)
☀
Wesołego Alleluja !!!
Dobrze Stefi usunę :)