(Nie)Znalezione
Słyszę Cię, lecz dogonić nie umiem
Nie umiem zlokalizować kształtów Twych
delikatnych.
Błądzę niczym ślepy, po omacku.
Dotykam najczulej, przepalonych
wspomnień,
niepokoję te stare, uśpione czasem
Po to by wykrzyczeć Ci prawdę
Uciekam by znaleźć odpowiedź, konstruktywną
tajemnicę do rozwiązania,
Wraz z biegiem rozsiewam słodki zamęt,
chęć działania, wyjścia ponad granicę
rozumu.
Enigmę wpuszczam przez dziurkę od
klucza,
Budzę do życia ćmy zza starej szafy,
zaglądam za zakurzone obrazy,
Otwieram rany zaszyte śmiechem...
Próbuję zarysować kontur Twych oczu, by
otuliły mnie tym samym
nietuzinkowym spojrzeniem.
Słyszę Cię lecz nie widzę,
a przecież poruszyłam niebo i ziemię,
metafizykę i doczesność,
by powiedzieć prawdę,
Potrzebuję Cię.
by odpowiedzieć na pytanie,
Kocham Cię.
by w końcu i pożegnać się,
Uciekam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.