Noc...
dziewczynka była to dziwna
spowita w ciemność nocy
w aksamitnym palcie
w którym trzymała wiatry chłodne
i deszcz na osłodę
we włosach wplecione miała
maleńkie światełka
dogasającej nadziei
która w dzień się tliła
pomimo szarych chwil
oczy jej zasłaniała mgła
a na ustach jej
spoczywało jak smoła niebo
tuż przy sercu
wpięty miała księżyc
co odsłaniał światu jej duszę
zachodzącego słońca
czerniejącego dnia
zdjęła palto
ogarniając mnie wiatrem
klęknęła i gorzko zapłakała
i czułam deszcz ciepły i słony
na swoich wargach
powiekach i dłoniach
zapłakałam wraz z nią
gdy przyniosła mi kosz
i oddała wszystkie swoje gwiazdy
ubrudzone kurzem zalęgłej historii
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.