Noc w sadzie
... stary, ogromny sad za oknem sypialni mojego wiejskiego domu był dla mnie zawsze inspiracją i muzą, w dzieciństwie - do snucia baśni i wspinania się po drzewach, później - do pisania...
rozciągnięta na gałęziach, wiatrem
ukrzyżowana
- nie pytajcie, nie wiem nic więcej -
płatkami kwiatów jabłoni uśmierzam ból
(wtedy też kwitły jabłonie)
otwiera się rana
z głębi wyziera serce
pod powiekami sól
nie każcie mi się uśmiechać, zrobią to za
mnie te lilie
o wiele lepiej
smukłe księżniczki w blaskach zachodu
skąpane
one są jeszcze kwitnące, nie znaja bólu
przecież
zginą dopiero nad ranem
rozpięta na kruchych konarach moja noc aż
do rana
wystrzępioną czarną chustą
wymiata zgubione wspomnienia drzemiące
wsród traw
tam się schowały bo trawy wysokie po
kolana
- lepiej niech usną
a Ty, Panie, je zbaw.
Komentarze (1)
dramatyczny wiersz, bardzo piekny styl, smutek,
nostalgia, a zakonczenie rewelacyjne...