Nocą
Nocą patrzę jak śpisz nieodgadniona,
oddychasz snem, tajemnicza, spokojna,
na twoich policzkach siadają gwiazdy,
za zimne by same mogły się ogrzać.
Chłodna toń wieczornego nieba wisi
nade mną, wygłodniałe ostrze noża
bezsenności, otchłań mojego cienia
jak poszewka powleka ciało, duszę.
Wycinam z ciemności kształt ciebie,
łóżko jest naszą odyseją, arką,
przymierzem przeciwko ścianom, podłodze,
nocy łapiącej tak mocno za gardło.
Składasz się z oddechów, pragnień,
światła,
nieśpiesznie nasączam usta twoimi
ustami, czas przeszedł na naszą stronę,
wyrażam się w tobie a ty we mnie.
Komentarze (3)
Bardzo melodyjny wiersz i z przyjemnością poczytałam
:)
Wiersz natchniony piękny w przeżyciu i słowach Puenta
niezwykła:) Dobry
To malowany słowami obraz...;-)))