Nocny spacer
Wyszłaś na spacer nocną porą,
Mróz okazał się sporą zmorą.
Włosy Twoje rozpuszczone,
Kapturem ciepłym otulone.
Ręce w cieple rękawic schowane,
A usta Twe roześmiane.
Szłaś spokojnie parkową dróżką,
Z nieba padał śnieg jakby zaczarowany
różdżką.
Płatki jego zdobiły Ci włosy,
Buty mokre jakby od rosy.
Usiadłaś na ławce zamknęłaś oczy,
Pomyślałaś, że coś Cię zaskoczy.
Patrzyłem na Ciebie w oddali schowany,
Serce mocno biło jakbym był zziajany.
Podszedłem powoli zasłoniłem oczy Twoje,
Czułym pocałunkiem zatopiłem usta moje w
Twoje.
Smakowałem je dokładnie powoli,
Oddając się rozkoszy tej do woli.
Złapałem Cię za ręce,
Patrząc w oczy ładnie.
Z każdą chwilą zatapiając się w nich
bezwładnie.
Patrzyliśmy na nieba gwiazdek tysiące,
Wszystkie były jak oczy Twoje
błyszczące.
Lecz najpiękniejszą z nich miałem obok
siebie,
W postaci anioła to znaczy Ciebie.
Komentarze (9)
Ma to coś ;)
Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)
Gdzieś na ławeczce czeka i mój anioł
pozdrawiam
pozdrawiam:)
Kazdy by chcial spotkac takiego aniola pozdrawiam
Ładny wiersz. :):) Tylko spacerować a może jakiś anioł
się przypląta. :):)
I ja:). Miłego
Też bym chciała spotkać takiego anioła na parkowej
dróżce,ale one najczęściej są zajęte,
szybciej może trafić się diabełek:))
Dobrej nocy życzę:)
To i ja ide na nocny spacer, moze spotkam swego
aniola:-)