Obce (rodzinne) miasto
Ponoć najbardziej wyczekiwanym momentem jest powrót do domu jednak...
Miasto, ona odprowadzona przez rodzinę
wsiadła do pociągu.
Zajęła miejsce, włączyła muzyke i oddała
się w marzenia.
Tak bardzo chciała wyskoczyć z pociągu,
uciec, wrócić do rodziny.
Nie chciała powracać do rodzinnego
miasta.
Owszem byli tam ludzie dla których warto,
lecz nie życie.
Życie które na nią czekało nie było tym
wymarzonym.
Trwała w nim bo nie miała innego
wyjścia.
Czuła sie na puzzel który nie pasuje do
układanki.
Jakby był zupełnie niedopasowany,
niewiadomo skąd...
Obca we własnym mieście.
Dojechała na miejsce z którego do swojego
miasta miała jeszcze bliżej.
Poczuła sie taka samotna.
Wtedy pojawił się on - znajomy z pociągu
niezauważony.
Również wracał ze swojego raju do miasta w
którym żył.
Było im raźniej, ich serca biły ten sam
rytm
"Wracaj na pociąg do rodziny !"
Oboje marzyli o uczieczce z obcego miasta i
powrocie.
Spędzili troche czasu razem jadąc razem w
pociągu.
Ona odwrócona do szyby ze słuchawkami w
uszach,
On odwrócony w strone drugiego okna równiez
ze słuchawkami.
Ona nagle poczuła ciepłą fale na policzku,
to była łza.
Łza żalu, która wiedziała, że powrót jest
już niemożliwy.
Za nią pojawiły się jej przyjaciółki.
Otarła policzki spoglądając na
towarzysza.
Zacisnął powieki, połykał głośno ślinę i
drżały mu nozdrza.
Wiedziała co czuje.
"Co taka smutna" - odpowiedział
czerwonooki.
"a jak myślisz" - odparła dziewczyna.
"rozumiem CIe,, nawet nie wiesz jak
doskonale "
"wiem bo czuje dokładnie to samo co TY "
Uśmiechnęli się do siebie i powrócili do
pozycji żalu.
Dotarli do miasta.
Wyszli z autobusu i głośno westchnęli.
"To co ? czas walke zacząć ?"
Uśmiechnęła się tylko.
Nosiąc swoje ciężkie bagaże ruszyli na
swoje ulice.
Doskonale znali znaki, ulice, parki,
zabudowania.
Teraz byli pewni, że to nie jest koszmar to
ich prawdziwe życie.
Miasto którego tak nienawidzą jest naprawdę
ich domem.
Dotarli pod jej blok. Pożegnali się.
Stali długo milcząc.
We dwoje ból obcości był mniejszy... był
jeden.
Ruszyli w swoją drogę.
Dotarli do domów.
I przytłoczyła ich rzewczywistość.
Obcość w rodzinnym mieście.
... jeszcze bardziej wyczekiwanym jest wyjazd.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.